-
czy wy jesteście poważni? Przecież oni nie będą chcieli nam
pomóc. Stwierdzą, że to zbyt niebezpieczne w tych czasach i na
pewno nam nie pomogą – stwierdził Michael.
Czwórka
znajomych rozmawiała na temat proszenia huncwotów o prywatne lekcje
robienia dowcipów i ani magii. Harry i Chris twierdzili, że
huncwoci to ludzie chętni do pomocy i o wielkim wykształceniu w
psoceniu, Herbert nie miał zdania, natomiast Michael był jak zwykle
nastawiony pesymistycznie do świata.
-
w takim razie co będziemy robić jak za oknem wciąż jest to! –
wrzasnął wściekły Chris i rzucił się z pięściami na Michaela,
który z wrzaskiem słyszalnym na każdym piętrze Grimmauld Place
zaczął biegać dookoła pokoju.
-
Mam was dość, idę spać – powiedział Herbert i skierował się
w kierunku drzwi, jednak przebiegający tamtędy Michael wpadł na
niego z ogromną prędkością jak na tak mały pokój i obaj runęli
na ziemię jeden na drugiego. Herbert walnął głową w ziemie z
potężnym hukiem i aż go zamroczyło.
-
Dobra, panowie, trza coś ustalić – powiedział Chris. –
Przecież tego tak nie zostawię, przynajmniej ja! A ty, Pottuś?
-
Nie jestem Pottuś… Ale ja też chciałbym się czegoś nauczyć i
np. Biegać z Remusem podczas pełni – powiedział Harry i rozłożył
się wygodnie na łóżku. – Jednak mam wątpliwości, czy
faktycznie będą chcieli nas nauczyć… Przecież widzisz, co się
dzieje.
To
mówiąc Harry wskazał ręką okno, a raczej poza nie. Na zewnątrz
nadal mgła przetaczała się przez wszystko co możliwe. Raz było
jej coraz mniej, później znów wydawało się, że jest wszędzie
aż po same gwiazdy, których nie było wcale widać. Gdyby ktoś
chciał na podstawie świata za oknem zorientować się, która jest
godzina, zapewne nie byłby wstanie tego stwierdzić. Harry wiedział
czyja to sprawka. Od samego przebudzenia bolała go blizna, która od
bitwy w Departamencie Tajemnic nie dawała mu się aż tak we znaki,
teraz jednak bolała cały czas. Od czasu do czasu Harry Pocierał
ręką czoło, jednak to nic nie dawało. To nic nigdy nie dawało.
Harry nienawidził Voldemorta za to, ile krzywdy mu w życiu
wyrządził, chociaż jak ze zdumieniem zauważył, ta nienawiść
nieco opadła, gdy odzyskał rodziców i Syriusza. Jednak mimo
wszystko nienawidził go za to, ile niewinnych osób wymordował
przez te wszystkie lata.
-
Potter!
Harry
wzdrygnął się.
-
Snape?
-
Jaki Snape! – krzyknął Chris wprost do ucha Harryego. – To ja,
matole! Ustalimy wreszcie coś?
-
Po prostu chodźmy i ich zapytajmy – mruknął zniecierpliwiony
Harry. – Nie chce mi się bawić w jakieś podchody.
Wszyscy
poza Michaelem zerwali się z zajmowanych miejsc i popędzili na dół.
Michael jednak też poszedł, aczkolwiek niechętnie, więc Chris
musiał go ciągnąć za sobą za kark.
-
Chodź no! Co będziesz tam sam siedział, a tak to się czegoś
nauczysz przydatnego. Wiesz, może znają jakieś fajne zaklęcia,
które Ci pomogą poderwać jakąś laskę – powiedział mu do
ucha.
-
Nie mam zamiaru nikogo podrywać! – odmruknął Michael. – W
ogóle po co mi jakaś dziewczyna. Będzie tylko miałczeć i
przeszkadzać. Przytul mnie, daj buziaczka… Bla, bla, bla!
-
Idiota jesteś – powiedział Herbert. – Ja tam mam zamiar z tego
skorzystać. Może Emily do mnie wróci?
-
Ty chyba jesteś głupszy niż myślałem. – Stwierdził Chris i
ruszył na dół.
-
Ja po prostu mam nadzieję, w przeciwieństwie do ciebie! –
krzyknął za nim Herbert i również podążył na dół.
-
Ta, nadzieję, i będziesz żył w takich złudzeniach do końca
życia?
-
Jak będę musiał to tak.
-
Jesteś głupi.
-
A ty głupszy.
-
Panowie, dorośnijcie wreszcie. Jak mamy się czegoś uczyć to
bądźmy poważni przynajmniej na chwilę – powiedział Michael.
-
Ee tam, daj spokój! Ty to wiecznie chodzisz ponury i poważny. Trza
korzystać z życia i się uśmiechnąć! No nie, Herbert? – spytał
Chris.
-
Taaa, ja tam korzystałem z życia jak Emily…
-
Emily, Emily, Emily! Skończże wreszcie gadać jedno i to samo! –
zniecierpliwił się Harry. – Kto to niby jest ta Emily że tak o
niej trajkoczesz jak najęty? Założę się, że nikt z was nigdy o
nikim tak ciągle nie gadał jak on o tej swojej Emily.
-
Ouu, Harry, mylisz się. Nasz kochany Mike poderwał jakoś niedawno
taką super laskę, że to najlepsza du… eeee, znaczy,
najśliczniejsza dziewczyna w naszej byłej szkole! On też wtedy
ciągle Kate, Kate, Kate, Katherine, Jaka ona jest cudowna, jakie ma
nieziemskie cia…
Nie
zdążył dokończyć, ponieważ pięść rozwścieczonego Michaela
rąbnęła go prosto w twarz, więc Herbert z donośnym hukiem
potoczył się po schodach na sam dół. Po chwili dało się słyszeć
jego krzyk.
-
nieziemskieeeeeee ciaaaaaaałooooooooo!
-
Zamorduje Cię! – wrzasnął Michael i ruszył po schodach na sam
dół, by dopaść Michaela. Nie zauważył Syriusza, który właśnie
wyszedł z jadalni w piwnicy i wchodził po schodach. Co ciekawe,
Syriusz też go nie zauważył, więc Michael wpadł na Syriusza i
obaj potoczyli się po schodach lądując na jęczącym z bólu
Herbercie, któremu prawie udało się podnieść. Natomiast Chris i
Harry zaśmiewali się stojąc bezpiecznie między pierwszym i drugim
piętrem.
-
Co wy wyprawiacie! – krzykną Syriusz przygnieciony Michaelem. –
Przecież takie zachowanie jest…
-
Ty nam nie mów – odkrzyknął z pierwszego piętra Chris – jakie
jest to zachowanie, bo ja Ci chyba nie muszę mówić, jak w psiej
postaci posuwałeś nogę McGonagall jeszcze za czasów szkolnych! To
w porównaniu do tamtego to jest nic!
-
Skąd Ty o tym wiesz!
-
A widzisz, się czyta, się wie – stwierdził Chris i wszedł do
salonu tym samym kończąc dyskusję na ten temat.
Gdy
już Michael zszedł z Syriusza, a ten wstał, Herbert mógł
wreszcie się podnieść, a że Herbert był nieraz człowiekiem
złośliwym, to żeby jeszcze bardziej rozwścieczyć Michaela pędząc
na górę krzyczał: „Kate! Kate! Jesteś boska! Śnie ciągle o
tobie, wyobrażasz to sobie?”
-
Ja go naprawdę zamorduje – westchnął Michael – czy on musi mi
ciągle to przypominać?
-
to co było z tą, no, jak jej tam? Kate? – spytał Syriusz
ruszając za Michaelem na górę do salonu.
-
Nie chcę o tym teraz rozmawiać. Może kiedyś… Może kiedyś Ci
powiem.
-
Rozumiem. Też tak kiedyś miałem. Była kiedyś taka jedna cudowna
dziewczyna w Hogwarcie, ale ona wybrała innego, czy raczej została
zmuszona do małżeństwa. Czysta krew i te sprawy. Zresztą,
Dumbledore mówił, że sporo wiecie, więc pewnie wiesz, o co
chodzi.
Michael
zatrzymał się z wrażenia.
-
Akurat o tym chyba nie słyszałem – odpowiedział – ale to
wydaje się być przykra sprawa.
Dopiero
po wypowiedzeniu tych słów zorientował się, jak beznadziejnie
brzmią one w stosunku do tej sytuacji.
-
Przepraszam. Nigdy nie byłem dobry w wypowiadaniu słów współczucia
czy coś.
-
Spoko – powiedział Syriusz – po prostu bądź sobą, a
zobaczysz, że będzie dobrze. Nawet lepiej niż może Ci się
wydawać. A teraz chodźmy wreszcie do tego salonu, bo chyba
mieliście do nas jakieś pytanie.
Michael
wraz z Syriuszem weszli do salonu i zaległa niemalże grobowa cisza.
Nikt nie kwapił się do przedstawienia pomysłu, o który niektórzy
się prawie pobili. Wszyscy pomimo zapewnień Harryego i Chrisa bali
się odmownej odpowiedzi, a odpowiedzi odmownej przecież nie chcieli
usłyszeć. Każdy z nich chciał postawić na swoim i byli gotowi
zrobić wszystko, byleby uzyskać potrzebne im nauki. Chris i Herbert
chcieli znać jakieś zaklęcia, żeby dziewczyny na nich leciały,
Michael właściwie niewiadomo, co chciał, a Herbert chciał, by
wróciła do niego Emily. Pewnie gdyby zapytać Michaela
stwierdziłby, że bardzo by chciał mieć z powrotem Katherine tylko
dla siebie, ale wiedział, że skoro ona już go nie chce, to nie
można jej do niczego zmuszać.
-
Powiedzcie – odezwał się James – co was tak nurtuje.
Cisza.
-
powiecie wreszcie? – zniecierpliwił się James.
Cisza.
-
W takim razie możecie sobie iść do Siebie – powiedział Syriusz.
– No chyba, że chcecie się z nami napić kremowego piwa, bo tylko
to zostało.
Wszyscy
przyjęli ten pomysł z niemą radością i już po chwili siedzieli
na fotelach przed kominkiem delektując się kremowym piwem, jednak
nadal była cisza.
-
Przecież my nie gryziemy – zapewnił James. – Nie wyrywamy uszu,
nie wieszamy na łańcuchach pod sufitem jak Filch…
-
Kiedy to było? – wzdrygnął się Herbert. – Jak on robi takie
rzeczy, to ja chyba zostaję tutaj na rok szkolny.
-
Pamiętam – powiedział Syriusz – że ostatnim rocznikom jak
przyszliśmy do hogwartu na pewno to robił, ale później Dumbledore
zabronił takich praktyk.
-
I bardzo dobrze! – krzyknął Chris. – To jakiś sadysta jest!
-
Ale chyba nie o tym chcieliście rozmawiać? – spytał ponownie
James. – Bez powodu na pewno nie przychodzicie, a na pewno nie
przychodzicie rozmawiać o Filchu.
-
Ty powiedz!
-
Taa, na pewno. To był twój pomysł, więc sam sobie mów – odparł
potrącony przez Chrisa Michael.
-
Ciągle ja!
-
A kto wpadł na ten genialny pomysł! – krzyknął Herbert. –
Wyciągnęliście mnie z łóżka tylko po to, żeby się kłócić,
a gdy znów chciałem iść spać, to ten – Herbert machnął ręką
w kierunku Michaela – wpadł na mnie i prawie przez niego umarłem!
-
taaa, na pewno. – odparł Michael i wzruszył ramionami. – Jak
chcesz to zaraz możesz umrzeć, jak cię dopadnę za to, co
wygadywałeś o mej pięknej Kate!
-
Ona już nie jest twoja, chyba Ci nie muszę przypominać. – Odparł
Herbert.
rozdział wspaniały czekamy na następny :P
OdpowiedzUsuń