przetłumacz

czwartek, 21 stycznia 2016

9. Przekomarzanki

- czy wy jesteście poważni? Przecież oni nie będą chcieli nam pomóc. Stwierdzą, że to zbyt niebezpieczne w tych czasach i na pewno nam nie pomogą – stwierdził Michael.
Czwórka znajomych rozmawiała na temat proszenia huncwotów o prywatne lekcje robienia dowcipów i ani magii. Harry i Chris twierdzili, że huncwoci to ludzie chętni do pomocy i o wielkim wykształceniu w psoceniu, Herbert nie miał zdania, natomiast Michael był jak zwykle nastawiony pesymistycznie do świata.
- w takim razie co będziemy robić jak za oknem wciąż jest to! – wrzasnął wściekły Chris i rzucił się z pięściami na Michaela, który z wrzaskiem słyszalnym na każdym piętrze Grimmauld Place zaczął biegać dookoła pokoju.
- Mam was dość, idę spać – powiedział Herbert i skierował się w kierunku drzwi, jednak przebiegający tamtędy Michael wpadł na niego z ogromną prędkością jak na tak mały pokój i obaj runęli na ziemię jeden na drugiego. Herbert walnął głową w ziemie z potężnym hukiem i aż go zamroczyło.
- Dobra, panowie, trza coś ustalić – powiedział Chris. – Przecież tego tak nie zostawię, przynajmniej ja! A ty, Pottuś?
- Nie jestem Pottuś… Ale ja też chciałbym się czegoś nauczyć i np. Biegać z Remusem podczas pełni – powiedział Harry i rozłożył się wygodnie na łóżku. – Jednak mam wątpliwości, czy faktycznie będą chcieli nas nauczyć… Przecież widzisz, co się dzieje.
To mówiąc Harry wskazał ręką okno, a raczej poza nie. Na zewnątrz nadal mgła przetaczała się przez wszystko co możliwe. Raz było jej coraz mniej, później znów wydawało się, że jest wszędzie aż po same gwiazdy, których nie było wcale widać. Gdyby ktoś chciał na podstawie świata za oknem zorientować się, która jest godzina, zapewne nie byłby wstanie tego stwierdzić. Harry wiedział czyja to sprawka. Od samego przebudzenia bolała go blizna, która od bitwy w Departamencie Tajemnic nie dawała mu się aż tak we znaki, teraz jednak bolała cały czas. Od czasu do czasu Harry Pocierał ręką czoło, jednak to nic nie dawało. To nic nigdy nie dawało. Harry nienawidził Voldemorta za to, ile krzywdy mu w życiu wyrządził, chociaż jak ze zdumieniem zauważył, ta nienawiść nieco opadła, gdy odzyskał rodziców i Syriusza. Jednak mimo wszystko nienawidził go za to, ile niewinnych osób wymordował przez te wszystkie lata.
- Potter!
Harry wzdrygnął się.
- Snape?
- Jaki Snape! – krzyknął Chris wprost do ucha Harryego. – To ja, matole! Ustalimy wreszcie coś?
- Po prostu chodźmy i ich zapytajmy – mruknął zniecierpliwiony Harry. – Nie chce mi się bawić w jakieś podchody.
Wszyscy poza Michaelem zerwali się z zajmowanych miejsc i popędzili na dół. Michael jednak też poszedł, aczkolwiek niechętnie, więc Chris musiał go ciągnąć za sobą za kark.
- Chodź no! Co będziesz tam sam siedział, a tak to się czegoś nauczysz przydatnego. Wiesz, może znają jakieś fajne zaklęcia, które Ci pomogą poderwać jakąś laskę – powiedział mu do ucha.
- Nie mam zamiaru nikogo podrywać! – odmruknął Michael. – W ogóle po co mi jakaś dziewczyna. Będzie tylko miałczeć i przeszkadzać. Przytul mnie, daj buziaczka… Bla, bla, bla!
- Idiota jesteś – powiedział Herbert. – Ja tam mam zamiar z tego skorzystać. Może Emily do mnie wróci?
- Ty chyba jesteś głupszy niż myślałem. – Stwierdził Chris i ruszył na dół.
- Ja po prostu mam nadzieję, w przeciwieństwie do ciebie! – krzyknął za nim Herbert i również podążył na dół.
- Ta, nadzieję, i będziesz żył w takich złudzeniach do końca życia?
- Jak będę musiał to tak.
- Jesteś głupi.
- A ty głupszy.
- Panowie, dorośnijcie wreszcie. Jak mamy się czegoś uczyć to bądźmy poważni przynajmniej na chwilę – powiedział Michael.
- Ee tam, daj spokój! Ty to wiecznie chodzisz ponury i poważny. Trza korzystać z życia i się uśmiechnąć! No nie, Herbert? – spytał Chris.
- Taaa, ja tam korzystałem z życia jak Emily…
- Emily, Emily, Emily! Skończże wreszcie gadać jedno i to samo! – zniecierpliwił się Harry. – Kto to niby jest ta Emily że tak o niej trajkoczesz jak najęty? Założę się, że nikt z was nigdy o nikim tak ciągle nie gadał jak on o tej swojej Emily.
- Ouu, Harry, mylisz się. Nasz kochany Mike poderwał jakoś niedawno taką super laskę, że to najlepsza du… eeee, znaczy, najśliczniejsza dziewczyna w naszej byłej szkole! On też wtedy ciągle Kate, Kate, Kate, Katherine, Jaka ona jest cudowna, jakie ma nieziemskie cia…
Nie zdążył dokończyć, ponieważ pięść rozwścieczonego Michaela rąbnęła go prosto w twarz, więc Herbert z donośnym hukiem potoczył się po schodach na sam dół. Po chwili dało się słyszeć jego krzyk.
- nieziemskieeeeeee ciaaaaaaałooooooooo!
- Zamorduje Cię! – wrzasnął Michael i ruszył po schodach na sam dół, by dopaść Michaela. Nie zauważył Syriusza, który właśnie wyszedł z jadalni w piwnicy i wchodził po schodach. Co ciekawe, Syriusz też go nie zauważył, więc Michael wpadł na Syriusza i obaj potoczyli się po schodach lądując na jęczącym z bólu Herbercie, któremu prawie udało się podnieść. Natomiast Chris i Harry zaśmiewali się stojąc bezpiecznie między pierwszym i drugim piętrem.
- Co wy wyprawiacie! – krzykną Syriusz przygnieciony Michaelem. – Przecież takie zachowanie jest…
- Ty nam nie mów – odkrzyknął z pierwszego piętra Chris – jakie jest to zachowanie, bo ja Ci chyba nie muszę mówić, jak w psiej postaci posuwałeś nogę McGonagall jeszcze za czasów szkolnych! To w porównaniu do tamtego to jest nic!
- Skąd Ty o tym wiesz!
- A widzisz, się czyta, się wie – stwierdził Chris i wszedł do salonu tym samym kończąc dyskusję na ten temat.
Gdy już Michael zszedł z Syriusza, a ten wstał, Herbert mógł wreszcie się podnieść, a że Herbert był nieraz człowiekiem złośliwym, to żeby jeszcze bardziej rozwścieczyć Michaela pędząc na górę krzyczał: „Kate! Kate! Jesteś boska! Śnie ciągle o tobie, wyobrażasz to sobie?”
- Ja go naprawdę zamorduje – westchnął Michael – czy on musi mi ciągle to przypominać?
- to co było z tą, no, jak jej tam? Kate? – spytał Syriusz ruszając za Michaelem na górę do salonu.
- Nie chcę o tym teraz rozmawiać. Może kiedyś… Może kiedyś Ci powiem.
- Rozumiem. Też tak kiedyś miałem. Była kiedyś taka jedna cudowna dziewczyna w Hogwarcie, ale ona wybrała innego, czy raczej została zmuszona do małżeństwa. Czysta krew i te sprawy. Zresztą, Dumbledore mówił, że sporo wiecie, więc pewnie wiesz, o co chodzi.
Michael zatrzymał się z wrażenia.
- Akurat o tym chyba nie słyszałem – odpowiedział – ale to wydaje się być przykra sprawa.
Dopiero po wypowiedzeniu tych słów zorientował się, jak beznadziejnie brzmią one w stosunku do tej sytuacji.
- Przepraszam. Nigdy nie byłem dobry w wypowiadaniu słów współczucia czy coś.
- Spoko – powiedział Syriusz – po prostu bądź sobą, a zobaczysz, że będzie dobrze. Nawet lepiej niż może Ci się wydawać. A teraz chodźmy wreszcie do tego salonu, bo chyba mieliście do nas jakieś pytanie.
Michael wraz z Syriuszem weszli do salonu i zaległa niemalże grobowa cisza. Nikt nie kwapił się do przedstawienia pomysłu, o który niektórzy się prawie pobili. Wszyscy pomimo zapewnień Harryego i Chrisa bali się odmownej odpowiedzi, a odpowiedzi odmownej przecież nie chcieli usłyszeć. Każdy z nich chciał postawić na swoim i byli gotowi zrobić wszystko, byleby uzyskać potrzebne im nauki. Chris i Herbert chcieli znać jakieś zaklęcia, żeby dziewczyny na nich leciały, Michael właściwie niewiadomo, co chciał, a Herbert chciał, by wróciła do niego Emily. Pewnie gdyby zapytać Michaela stwierdziłby, że bardzo by chciał mieć z powrotem Katherine tylko dla siebie, ale wiedział, że skoro ona już go nie chce, to nie można jej do niczego zmuszać.
- Powiedzcie – odezwał się James – co was tak nurtuje.
Cisza.
- powiecie wreszcie? – zniecierpliwił się James.
Cisza.
- W takim razie możecie sobie iść do Siebie – powiedział Syriusz. – No chyba, że chcecie się z nami napić kremowego piwa, bo tylko to zostało.
Wszyscy przyjęli ten pomysł z niemą radością i już po chwili siedzieli na fotelach przed kominkiem delektując się kremowym piwem, jednak nadal była cisza.
- Przecież my nie gryziemy – zapewnił James. – Nie wyrywamy uszu, nie wieszamy na łańcuchach pod sufitem jak Filch…
- Kiedy to było? – wzdrygnął się Herbert. – Jak on robi takie rzeczy, to ja chyba zostaję tutaj na rok szkolny.
- Pamiętam – powiedział Syriusz – że ostatnim rocznikom jak przyszliśmy do hogwartu na pewno to robił, ale później Dumbledore zabronił takich praktyk.
- I bardzo dobrze! – krzyknął Chris. – To jakiś sadysta jest!
- Ale chyba nie o tym chcieliście rozmawiać? – spytał ponownie James. – Bez powodu na pewno nie przychodzicie, a na pewno nie przychodzicie rozmawiać o Filchu.
- Ty powiedz!
- Taa, na pewno. To był twój pomysł, więc sam sobie mów – odparł potrącony przez Chrisa Michael.
- Ciągle ja!
- A kto wpadł na ten genialny pomysł! – krzyknął Herbert. – Wyciągnęliście mnie z łóżka tylko po to, żeby się kłócić, a gdy znów chciałem iść spać, to ten – Herbert machnął ręką w kierunku Michaela – wpadł na mnie i prawie przez niego umarłem!
- taaa, na pewno. – odparł Michael i wzruszył ramionami. – Jak chcesz to zaraz możesz umrzeć, jak cię dopadnę za to, co wygadywałeś o mej pięknej Kate!
- Ona już nie jest twoja, chyba Ci nie muszę przypominać. – Odparł Herbert.

1 komentarz: